Etykiety

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Iskra i Master

Ostatnio przeglądając internet natrafiłem na ten artykuł. Po jego przeczytaniu postanowiłem, że napiszę co nieco o obu omówionych w nim samolotach.

Samolot, który ma zastąpić Iskrę -> Aermacchi M-346 Master

 PZL TS-11 Iskra

Oba samoloty są napędzane są silnikami odrzutowymi. Jednak jak można spostrzec po zdjęciach dzieli ich przepaść technologiczna licząca 50 lat.

Polska maszyna powstała w WSK "PZL Mielec" i była pierwszą taką konstrukcją produkcji polskiej, która była odrzutowcem. Pierwszy prototyp wzbił się w powietrze w roku 1960, natomiast na drugim umieszczono już działko kalibru 23mm. Wersja A była produkowana już 3 lata później i osiągnięto nią rekord prędkości wynoszący ponad 800km/h. Zarówno wersja A jak i B były to samoloty szkolno treningowe. 

Kokpit Iskry

Wersja C była zaopatrzona w 3 kamery. Wersja D była szkolno-szturmowa i była eksportowana do Indii w 1976 roku.TS-11 Iskra Jet/TS-11 Spark był wersją cywilną, nieuzbrojoną. 


Najbardziej przypadło mi do gustu malowanie z powyższego zdjęcia, a Wam?

Natomiast samolot, który ma zastąpić ten wysłużony polski wynalazek, nazywa się buńczucznie Master, czyli Mistrz. Powstał on pośrednio w wyniku prac włoskich konstruktorów dla Rosji, która zamówiła w rosyjskiej firmie samolot szkoleniowy. Z ową firmą współpracowali Włosi, którzy po jakimś czasie wykupili swój projekt wraz z dokumentacją i zaczęli produkować pod swoim szyldem, zmieniając jego wyposażenie. 
 Aermacchi M-346 Master

Oblot nastąpił w roku 2004 ( czyli 44 lata po naszej Iskierce). Co ciekawe nie jest on chyba licznie produkowany, ponieważ Włosi używają go w liczbie 2 sztuk, choć zamówili już 9. Inne kraje np Izrael zamówiły większą liczbę tych samolotów. Wikipedia podaje, że samolot ten osiąga prędkość maksymalną ponad 1000 km, czyli jest lepszy niż Iskra. 

Kokpit Mastera

Jak widać samolot prezentuje się bardzo ładnie, jest dłuższy, dużo bardziej nowocześniejszy i lepiej uzbrojony. Myślę, że polskie dowództwo dobrze zrobiło, ze go zamówili. Będzie idealną maszyną do szkolenia polskich pilotów myśliwców F-16, bo docelowo takie mają spełnić funkcję w naszym wojsku - szkoleniową. 

sobota, 28 grudnia 2013

IS-3 Airfix -> konstrukcja

Przedstawiam Wam etapy jakie przechodził model, zanim został przeze mnie ukończony. Początkowy zachwyt na temat gąsienic został ostudzony w momencie ich montowania, ale o tym za chwilę.



Zacząłem od złożenia trakcji i kół, których było dosyć sporo, więc zabawa była przednia.




A oto detale tylnej dolnej płyty pojazdu. Na szczęście nie trzeba było ich dodatkowo kleić wszystko zostało wytłoczone w dosyć dobrej jakości. Oczywiście jak już mówiłem - obróbka części była bardzo przyjemna, ze względu na ich delikatne przyczepienie do wypraski.



Następnie po złożeniu kół zbudowałem część kadłuba, na końcu zostawiając sobie dolną podłużną płytę pojazdu.



Kadłub po montażu - widać lekką szparę na przodzie - niestety nijak nie udało mi się jej zniwelować.



Złożony kadłub a obok sklejona jedna z gąsienic i wieża. Postanowiłem pozostawić jeden właz otwarty i efekt mnie zadowolił.



Całość po montażu (bez gąsienic). Ostatecznie lufę nieco obniżyłem i skleiłem z wieżą. Wieża oczywiście jest obracalna ale w ograniczonym stopniu ze względu na zbiorniki paliwa.


Widok pojazdu z naniesionym czarnym podkładem. Zawsze przed malowaniem standardowym maluję go czarną farbą akrylową firmy Pactra. Jest to najlepszy sposób na to, aby kolejne właściwe już warstwy farby dobrze kryły model.



No i wreszcie model skończony we właściwym malowaniu. Wreszcie napiszę trochę o gąsienicach. Po pierwsze producent zaleca aby łączyć ich końce za pomocą podgrzanego noża. Próbowałem tak robić, ale efekt był mizerny. Ostatecznie skleiłem je klejem modelarskim. Druga rzecz jaka przysporzyła mi problemów to nałożenie gąsienic, które są nieco za krótkie - na modelu są pod naciągiem i zdarza się, że przy oglądaniu modelu trochę zjeżdżają z kół. Ostatecznie jednak na modelu prezentują się bardzo przyjemnie dla oka.








No i ta kalkomania - osobiście wolałbym 3 większe gwiazdy niż dwie małe flagi w godle i jedną małą gwiazdkę. Szkoda, że nie miałem akurat kalkomanii z innych modeli na pewno bym ją wykorzystał. Ta zwyczajnie wygląda biednie.

Ostatecznie oceniam ten model na 8 punktów. Jego zaletami są ilość elementów, łatwość ich obróbki i bardzo dobrej jakości wykonanie. Do wad wymienionych przeze mnie to kalkomania i problem z gąsienicami. Zapewne w mojej kolekcji modele tego producenta zagoszczą w szerszym gronie kto wie. :)

czwartek, 26 grudnia 2013

IS3 - Józef Stalin 3 Airfix skala 1:76 - wstęp




Tym razem na warsztacie mam IS3 produkcji Airfix. Jego skala to nieco inna niż standardowe 1:72. Jest to nieco mniejsza skala 1:76 - z tego co zauważyłem firma pojazdy wojskowe produkuje głównie w tej skali, choć moja ulubiona również jest.


Najpierw pudełko - przód to oczywiście zdjęcie pojazdu - do tej pory na pudełkach widywałem raczej rysunki modeli niż zdjęcia ich odpowiedników. Natomiast na odwrocie znajdziemy typowe malowanie czołgu oraz numery farb Humbrola. Poza tyn wszystko jest opisane w kilku językach - niestety opis polski to tylko ostrzeżenia dodatkowo naklejone na pudełku przez importera.


Z takim widokiem wnętrza pudełka już dwa razy się spotkałem - folia ochronna jednak nie zawsze jest dodawana, szczególnie w tych najtańszych modelach kosztujących <20 zł. Nawiasem mówiąc ten model został zakupiony za 20 zł - tak kształtują się modele tej firmy jeśli chodzi o tą skalę. 


Oprócz części w środku można znaleźć jeszcze ulotkę zachęcającą do przystąpienia klubu producenta. Członkostwo polega na tym, że za jedynie 16 funtów otrzymujemy katalogi modeli, możliwość otrzymania darmowych kitów i jakiś klubowy magazyn.. jak za tą cenę to średnio jest to opłacalne. Dodatkowo dołączone kalkomanie trochę malutkie jak na ten model i tylko jedna czerwona radziecka gwiazda - troszkę się rozczarowałem.



W instrukcji o dziwo znalazłem opis po polsku, ale było to tylko ostrzeżenie i porada na temat tego, że warto niektóre elementy malować przed sklejeniem. Jak widać wystarczą 4 kroki do złożenia modelu, a wszystkich części jest w sumie 67 - choć większość z nich to koła układu jezdnego. 


Na sam koniec zostawiłem same części. Bardzo mi się podoba kilka rzeczy. po pierwsze łączenie elementów z wypraskami - są łączone wyłącznie w jednym miejscu i praktycznie same odpadają, dzięki czemu ich obróbka będzie bardzo łatwa. Po drugie mimo prostoty kadłub ma kilka ładnych detali, a sam plastik jest bardzo wytrzymały. Wreszcie gąsienice - gumowe, nie ma potrzeby zabawy z pojedynczymi ogniwami!

Cały model mi się bardzo podoba i muszę stwierdzić, że jego sklejanie powinno być przyjemne. Wstępnie mogę go ocenić na 8+/10. Z końcowym werdyktem wstrzymam się do momentu ukończenia sklejania i malowania.

środa, 25 grudnia 2013

Marder 3 - Uni Models skala 1:72

Przez ostatnie dni walczyłem z modelem Mardera 3. Zazwyczaj modele w tej skali posiadają kilka, góra kilkanaście części. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem 4 wypraski z ponad 90 częściami!

Niestety, ale w trakcie prac wynikło kilka problemów. Z tak wysokiej oceny modelowi, będę zmuszony odjąć przynajmniej jeden bądź dwa punkty. Recenzję możecie znaleźć kilka postów niżej, bądź bezpośrednio tutaj.

Prace rozpocząłem zgodnie z instrukcji od przednich i tylnych dolnych płyt pancerza:


Następnie zbudowałem dolną część kadłuba wraz z montażem ścian bocznych oraz siedzeń dla załogi






Kiedy moje oczy nieśmiało spoglądały w kierunku gąsienic, zająłem się montażem trakcji:


I przeszedłem do najtrudniejszego - gąsienic. Panowie konstruktorzy tego modelu wpadli na cudowny pomysł podzielenia gąsienic na dłuższe, krótsze odcinki oraz uwaga - pojedyncze ogniwa! nie muszę chyba mówić, że w tej skali sklejenie malutkich części to istna katorga, dlatego efekt był mizerny.

  

Po założeniu pokracznie wyglądających gąsienic postanowiłem całość pomalować czarnym podkładem, ponieważ następne elementy zakrywały wnętrze, a gdybym skleił całość trudniej byłoby nanieść podkład:



 Model z założonymi surowymi błotnikami i dachem:


 Później złożyłem działo i na próbę przyłożyłem je do kadłuba:


, Kadłub z malowaniem właściwym i elementami fototrawionymi:



  A tutaj z działem: 



A tutaj już zdjęcia modelu gotowego. niestety w instrukcji i w wypraskach były błędy. Inaczej oznaczone części, niektóre były źle wymierzone, przez co miałem problem ze sklejeniem obudowy działa. W dodatku kilka części zwyczajnie brakowało, innych znów było za dużo. Np narzędzia, których nie uwzględniono w instrukcji montażu. Cóż producent mógł się lepiej postarać. 





Na sam koniec chcę Wam pokazać jak model ten prezentuje się wraz z modelem Panzera 1A firmy First to Fight:




 Mam nadzieję, że relacja z budowy modelu podobała się Wam. Proszę o komentarze oraz jeśli również mieliście do czynienia z modelami firmy Uni Models to podzielcie się nimi. Wszelkie wskazówki, czy porady modelarskie również mile widziane :)




poniedziałek, 23 grudnia 2013

Ewolucja opancerzenia czołgowego



Jak zniszczyć czołg:



Od momentu powstania opancerzonych wozów gąsienicowych projektanci zmagali się z problemem grubości pancerza i sposobem ochrony załogi. Wprawdzie pierwsze czołgi miały pancerze składające się z kilkunastu cm blach, to czołgi produkowane pod koniec wojny posiadały już ochronę nawet 200mm i więcej. Mimo tego żołnierze zmagali się z armatami, działami przeciwpancernymi i wreszcie ręcznymi wyrzutniami pocisków ziemia-ziemia.

                                   Pancerz reaktywny Kontakt-5 na czołgu T-90

Dlatego w latach 50 XX wieku jeden z radzieckich naukowców Wiaczesławowicz Wojtsekowski opracował model dodatkowego opancerzenia zwanego reaktywnym. Idea działania takiego pancerza polega na umieszczeniu metalowych "kostek" wypełnionych materiałami wybuchowymi na bokach pojazdu. Uderzające pociski powodują wybuch jednego z elementów pancerza, a siła uderzeniowa zostaje pochłonięta przez pancerz, ochraniając tym samym czołgistów.

                                               Kostki pancerza reaktywnego

Wraz z postępem technologicznym w dziedzinie broni przeciwpancernej postanowiono nakładać nawet do kilku warstw takiego pancerza na każdy z pojazdów.

W ostatnich latach prym w dziedzinie opancerzenia wiedzie tzw. System aktywnej obrony. Jego nazwa to Trophy (znany również jako ASPRO-A). Jego idea polega na montowaniu czujników ruchu, które monitorują obszar wokół pojazdu. W razie wykrycia pocisku przed pojazdem odpowiednie wyrzutnie wywołują podmuch i przy pomocy śrutu zestrzeliwują nadlatujące zagrożenie. Co więcej czasem montuje się samodzielne wyrzutnie antyrakiet, które są wysyłane w kierunku pocisku.

                         System obrony aktywnej na Izraelskim czołgu Merkawva

Ochrona ta jest doskonała przeciwko wszelkim obecnie stosowanym pociskom przeciw czołgowym, w tym ręczną wyrzutnią rakiet. możliwa jest również ochrona z każdego kierunku oraz równoczesna obrona z dwóch stron przez zastosowanie kilku oddzielnych wyrzutni.


                                                  System Trophy w akcji

Niestety zdarza się, że ten dosyć niezawodny system czasem nie działa tak jak należy. Jak można przeczytać tutaj, doszło do samo-aktywacji i eksplozji. Na szczęście nikomu nic się nie stało, jednak ciężko przewidzieć, jeśli obrona stałaby się destruktywna dla sojuszniczych pojazdów poruszających się w kolumnie.

Jak widać ewolucja pancerza przebiegała bardzo aktywnie, od cienkich śmiesznie grubych osłon, aż do dzisiejszych pól siłowych przypominających walki w futurystycznych filmach czy grach komputerowych. Ciekawe co przyniesie czas, kiedy i również ta osłona stanie się nieskuteczna. W każdym razie wyścig zbrojeń trwa i trudno przewidzieć co konstruktorzy wojskowi jeszcze wymyślą.

Jeśli kogoś interesuje geneza pocisków przeciwpancernych to zapraszam tutaj

źródła:

1. http://pl.wikipedia.org/wiki/Pancerz_reaktywny 
2. http://en.wikipedia.org/wiki/Trophy_%28countermeasure%29 
3. http://www.idfblog.com/2011/12/28/11390/ 
4. http://www.defence24.pl/news_czolg-merkava-4-zaatakowal-izraelski-bwp 
5. http://www.mt.com.pl/pociski-przeciwpancerne-i-pancerze