Etykiety

niedziela, 22 marca 2015

Gloster Javelin, skala 1:72, Plastyk - cz.1

Model już jest ku ukończeniu - został mi wash i kalkomanie, dziś pracowałem nad podwoziem i rakietami. W tej części pokażę jak samolot zmieniał się do momentu nałożenia pierwszej warstwy farby.

 "ale paskudny ten model" - Czester


Początkowo kombinowałem nad obciążeniem przodu. Do tego celu wybrałem glinkę modelarską, która po stwardnieniu jest dosyć ciężka. Niestety po krótkiej konsternacji na drugi dzień stwierdziłem, że to za mało. Poszperałem, podyskutowałem na forum modelarskim i zakupiłem dosłownie za grosze kilka obciążników wędkarskich.


Te ze względu na swoją masę, cenę i rozmiar idealnie się nadały. 


Potem użyłem nowych klamerko-ścisków, też kupionych za kilka złotych i podstawowa bryła była gotowa.


Na szpary przyszła szpachla.


Dużo szpachli i uciążliwe, czasochłonne szlifowanie - tego etapu nie lubię najbardziej. 


Wydechy były całkiem niezłe. 


Zbiorniki paliwa już gorzej. 


Potem znów szpachla tym razem płynna. Dużo lepsza od wamodowskiej. 


Na koniec malowanie. Pierw kokpit. Instrukcja podała ciemny ziemisty, co było błędem ze względu na to, że miał być to czarny, o czym dowiedziałem się po przyklejeniu owiewki. 


Spód nastręczył mi problemów. Nie umiałem się zdecydować na odcień srebra - Plate metal, czy silver. Pierw malowałem tym pierwszym, potem drugim, w międzyczasie szlifowałem środek. Następnie użyłem mieszanki obu odcieni, na koniec rozjaśniając silverem. Efekt, jak na zdjęciach najciemniejsze miejsca to zbiorniki paliwa. Co więcej zróżnicowanie odcieni dał też różny odcień podkładu. 


Była to też kolejna nauczka, przed kolejnym malowaniem, aby dokładnie oczyścić model przed jego pryskaniem. 


Wspomniany podkład to różna mieszanka farb białej i szarej. Uniemożliwiło to wykorzystanie preshadingu, bowiem ten zrobił się jakby sam. To daje mi do myślenia, nad zakupem szarej farby w przyszłości. 


Używałem również taśmy maskującej, aby oddzielić srebrny spód od kolorowego wierzchu maszyny. 


Z tej ostatniej wykonałem również zamaskowanie owiewki, aby łatwiej było mi ją malować przy pomocy aerografu. 


Efekt nałożenia pierwszej warstwy. 


Pierwsze kolory były trochę za mało rozcieńczone. Eksperymentowałem z nowym rozcieńczalnikiem dwóch firm i ostatecznie uznałem, że dodatkowo warto również używać wody. Przynajmniej w farbach Pactry.


Po lewej widać jeszcze efekt za bardzo rozcieńczonej farby i niedomalowanego wlotu powietrza. Czarną farbę malowałem już pędzlem od ręki. 


Z owiewki jestem średnio zadowolony. Mimo zastosowaniu mocnej Tamiyowskiej taśmy i tak farba wyszła poza ramki. Na przyszłość może w końcu będę stosował dedykowane maski? Albo powrócę do malowania ich od ręki.  Dodatkowo wyszła dziwna skaza na lewym wlocie powietrza.


No i tyle. Wszystko czekało w takim stanie na kolejną warstwę farb i podwozie. Ale o tym w drugiej części.

2 komentarze:

  1. Ciekawe rozwiązanie z tym obciążeniem. Poza tym plus za przejrzyste przedstawienie krok po kroku powstawania tego modelu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się staram jak najlepiej pokazać krok po kroku, czasem jednak nie zdążę zrobić zdjęć, bo np jest mało części i szybko idzie budowa, ale no staram się :)

      Usuń